wtorek, grudnia 07, 2010

Sizonal gritings ewrybady!

Od chwili ustanowienia w Kościele Katolickim V2 (zgrzyt, zgrzyt... to moje siekacze) w powietrzu, unoszą się chmarami zarodniki ekumenizmu. Nikt nie zna dnia ani godziny. Dnia ani godziny, kiedy go toto zaatakuje, zawładnie jego organizmem, każe mu przemawiać własnym głosem...

Tym razem zaatakowało naszego drogiego Nicka. Któren - po kilku ostatnio napisanych, krwiożerczych, a dziwnie sensownych, tekstach - postanowił uraczyć nas (zapewne z okazji zbliżających się świąt sezonowych) ekumeniczną zupką. Zupką (słuchajcie! słuchajcie!) sporządzoną na Spenglerze, wraz z (turpe dictu) Toynbeem i (sorry koleś, ale to całkiem nie ta liga!) Konecznym.

A oto i owa smakowita (aż mnie zemdliło) zupka. Kliknąć i się napawać:

http://www.nicek.info/index.php/2010/12/07/pogadajmy-o-cywilizacji-zagajam-temat/

Smacznego! Miłej lektury! Merry XMass, Wesołej Hanuki i co tam komu jeszcze!

Sorry Nicuś, bez urazy! Tak sobie po prostu polemizujemy. A że nieco zdalnie? Cóż, skoro ja się, twoim zdaniem, nie umywam do Korwina, to daruj, że nie mam ochoty marnować śliny pyszcząc na twoim blogu. Rozmawiaj se z Korwinem!

Co oczywiście nie oznacza, bym ja ciebie tutaj z rozkoszą za każdym razem nie witał. Zresztą ja akurat NIE uważam cię za głupszego od tamtego ponurego faceta. Tyle, że przyrządzanie mdłych zupek na Spenglerze ze zwietrzałymi przyprawami mógłbyś sobie jednak darować. Pozostań, przyjacielu mój, przy Toynbeem, skoro potrafisz się u niego dopatrzeć aż takich zalet. Ja przyznaję, nie potrafię, choć jego najważniejszą książkę mam od 20 lat na półce, na wyciągnięcie dłoni i sporo razy próbowałem coś w niej sensownego znaleźć.

Możesz to potraktować jako mój głos w tamtej twojej dyskusji. Nieco zdalny, ale cóż, sam wiesz. No i na koniec - zechciej imiennie przyjąć ode mnie Najserdeczniejsze Życzenia Ekumeniczno-Hanukowe!

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

10 komentarzy:

  1. Tygrys,

    Narobiłeś mi smaku... A tu, mistrz kuchni jest dopiero na etapie ustalania menu. Co prawda Nicek wali ostro ex cathedra co ma być i jak no i... zaprasza do dyskusji, ale on chyba tak ma i już.

    A zasadniczo to co Cię tak w tym Nickowym uniwersytecie ruszyło? Że niby wkracza zuchwale na Twoje tereny łowieckie, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Amalryk

    Jakiego smaku narobiłem? I gdzie mistrz kuchni ustala? Chodzi o sizonal gritings? Możesz se ich dowolną ilość ode mnie zaaplikować - naści, na zdrowie!

    Co mnie ruszyło w Nickowym? A czy to przyzwoicie, że spytam, czy po chrześcijańsku, żenić Spenglera z kimkolwiek, wbrew jego woli, a co dopiero z facetami.

    I to w dodatku jednym tak żałosnym, jak Toynbee... Z trudem mi przechodzi to miano przez gardło, serio. To był przecież Wyższy Urzędnik ONZ i idealnie do tej kasty pasował. Przezabawni są ci nasi (?) wolnościowcy nienawidzący biurokracji, skoro modlą się do kogoś takiego.

    Zresztą gość jest całkiem po prostu cieniuchny.

    No a Koneczny - nic do niego nie mam, ale jak można porównywać gminną ligę szmacianki, choćby i rodzimą und nacjonalistyczną (¡viva la propaganda!), z ekstraklasą?

    Zrozumieć Spenglera, to naprawdę nie potrzeba go niczym sztukować. Można ew. rozwijać, jak ja robię, ktoś może szukać tam luk czy błędów (życzę powodzenia!)... Ale robić z niego mdłą zupkę z przypadkowymi składnikami?

    Fuj!

    Nicek jako propagandysta, czy, nazwijmy to, publicysta, jest świetny, ale ostatnio jakby zapomniał, że są jeszcze inne dziedziny, także takie, w których on jest jak pijane dziecko we mgle. I szpęgleryzm to właśnie taka dziedzina.

    Toynbee, my foot! ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  3. Może z tej ich dyskusji wyniknie coś sensownego, choć ja upierałbym się, że górą będzie ten kto ma siłę, organizację i nie zawaha się ich użyć we właściwy sposób, niezależnie od tego w jakiej fazie cyklu koneczno-szpenglerystycznego się znajduje. O ile w ogóle znajduje się w cyklu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tygrysie, no nie bądźże jakimś szpęglerycznym lemingiem tak zakochanym w tym martwym Niemcu, jak nie przymierzając statystyczny leming w żywym niestety Tusku!

    Twoje pohukiwania na Konecznego- sorry, gdzie Rzym, gdzie Pierdziszewo Dolne?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tj,

    zawsze górą będą ci, którzy mają lepszą organizację i większą determinację. Po co gadać o oczywistościach?

    Nie o to idzie przecież.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Artur M. Nicpoń

    Dobra Nicek - może być tak, że Spengler jest martwy i bez sensu, Koneczny zaś Wiecznie Żywy i Genialny. Ja się mylę, ty masz rację. Tylko w takim razie powiedz ty mnie...

    PO KIEGO CHUJA SZTUKUJESZ TEGO GENIALNEGO KONECZNEGO MOIM DENNYM SPENGLEREM?

    Mam takie ponure podejrzenie, że z korwinizmu się nie wyrasta - byłbyś i ty na to przykładem? Ledwoś się nieco jakby otrząsnął, a już musisz tworzyć niespójne hybrydy, całkiem jak korwina własna, tak pod trzepakiem popularna, "filozofia"?

    Cóż to jest, jeśli nie jakieś korwiniczne narowy? Jedyna alternatywna interpetacja, jaka mi się nasuwa, to właśnie EKUMENIZM. No pomyśl!

    Spenglera możesz sobie spokojnie odrzucić, ale nie da się tego łatać z jakąś całkiem inną historiozofią (co ja bym o niej nie myślał, to nie jest w tej chwili istotne). Po prostu!

    Spytaj Hrabiego. Oczywiście, nie powie ci wprost, ale przyciśnij, a musi przyznać, że S. to pełna, dojrzała METODOLOGIA, że to FILOZOFIA, całkiem spójny i w sumie dość zupełny SYSTEM. Jak ty chcesz to nagle ulepszać przypadkowo dobranymi i CAŁKIEM INNYMI koncepcjami?

    Jako oficjalny Strażnik Tajemnicy muszę wyrazić swoją opinię i, co tu gadać, zaprotestować przeciw barbarzyńskim praktykom, które czynisz, mieszając (jak z przekonaniem uważam) w wątłych łebkach wielu rodaków. Tak samo protestowałem przeciw bredniom, które tam wtłacza Korwin. To mój, jak to rozumiem, obowiązek.

    Nie mam ochoty pisać uczonych i dydaktycznych tekstów - teraz akurat mniej niż kiedykolwiek - ale wyraźnie starasz się mnie do tego zmusić.

    Na razie mówię - zastanów się szczerze, czy w twoim majstrowaniu historiozoficznego potwora Frankensteina jest: a. ekumenizm; b. jakieś resztki korwinizmu; c. coś jeszcze innego... OK?

    I jeśli c, to powiedz mi łaskawie, i światu, co to jest!

    Spengleryzm-Ardreyizm (poza tym, że to określenie jest w połowie ŻARTOBLIWE) to jednak co innego, bo Ardrey nie jest historiozofem, ino antropologiem piszącym sporo o biologii. To jest, jak to rozumem, twórcze połączenie, twoje jest mechanicznym SZTUKOWANIEM. Przynajmniej ja to tak widzę, z przykrością.

    Pozdrawiam naprawdę czule i bez urazy, ale sam wiesz - w ogniu dyskusji rodzi się Polityka Partii itd.

    P.

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Artur M. Nicpoń c.d.

    Żeby nie było - mi się całkiem podoba, że chcesz to z ludźmi dyskutować. Całkiem do mnie trafiają te twoje skróty na różne cywilizacje. Rozumiem też, że chcecie dyskutować Toynbee'ego i Konecznego.

    Ale to powinna być dyskusja POMIĘDZY tymi systemami, które są w sumie WYKLUCZAJĄCE! No, może Koneczny z Toynbeem jeszcze jakoś daliby się ożenić, ale Spengler z całą pewnością z żadną inną historiozofią ożenić się nie da - trza brać w sumie w całości, albo w całości odrzucić.

    Fakt, że Toynbee to w dużej mierze dość trywialne "zdroworozumowe" próby uogólnień i znalezienia w historii prawidłowości - przy b. wątłej metodologii i całkiem bez czegoś, co by można było nazwać "filozofią" - więc trochę można stamtąd to i owo wyrywać i stosować gdzie indziej. Np. pojęcie "wewnętrznego proletariatu".

    Tylko że CO TUTAJ W ISTOCIE TEN TOYNBEE MÓWI, czego o wiele lepiej nie powiedział już Marks, że spytam?!

    W sumie dla mnie te jego uogólnienia są żenująco płytkie i arbitralne. Pogadaj z Hrabim, kiedyś mu to tłumaczyłem i jest nadzieja, że coś doszło.

    Natomiast Konecznego ze Spenglerem z pewnością nie da się ożenić, bo to są całkiem wykluczające wzajemnie historiozofie.

    (I mniejsza już o moją prywatną ocenę historiozofii Konecznego, którą uważam za zrobioną na siłę, naprędce, bez żadnej sensownej filozofii, po prostu sporo tego pisał i jak ktoś słabo zna historię, to dla niego rewelacje. Nie zmienia to faktu - TO JEST HISTORIOZOFIA I Z INNĄ TAKĄ NIE DA SIĘ POŁĄCZYĆ!)

    Dyskusje POMIĘDZY tymi koncepcjami, a jeszcze lepiej (już to widzę!) jakieś inne, własne, to by była piękna sprawa, więc, zrozum to, całkiem cenię tę twoją inicjatywę.

    Co z obrzydzeniem odrzucam, to ekumeniczne próby znalezienia na wstępie jakiegoś wysilonego "KOMPROMISU"!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  8. Tygrysie,

    zaprawdę powiadam ci, martwisz mnie. Martwisz mnie tym swoim szpęglerycznym hunwejbiństwem.

    I nie o to idzie, kto jest martwy a kto wiecznie żyw, jak Lenin.

    Skąd ten popłoch?

    Zachowujesz się jak zazdrosny wyznawca. A to jest słabe.

    Przedstawiłem u siebie 3 punkty widzenia interesujących nas spraw. Tej samej sprawy widzianej z 3 róznych punktów.
    I, jako że uważam, że nikt z ludzi nie ma monopolu na prawdę, bo wtedy nie byłby człowiekiem a Bogiem, chcę poprzez tę triangulację postarać się namierzyć coś, co będzie bliższe prawdy i w stosunku do Szpenia/Toynbeego (tu i tak jest ukłon w twoim kierunku, bo żeby być uczciwym powinno być Toynbeego/Spenglera), Konecznego, czy Webera.
    I tyle. Bedzie ci się chciało w to zabawić- OK, nie to nie.
    Natomiast twoje opinie na temat Konecznego- daruj, naprawdę do tego trzeba trochę więcej erudycji niż zachwyt nad poradnikami psychologii w weekend.

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Artur M. Nicpoń

    Coś jak puszenie się forsą tatusia?

    ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  10. @triarus

    Sorry ale Spengleryzm NIE MOZE byc systemem doskonalym i ostatecznym.Nie moze bo sam Spengler tak napisal.Przeciez sam Spengler napisal ze wedlug niego JEDYNA MISJA jaka jeszcze zostala do wypelnienia upadajacemu Zachodowi jest wlasnie stworzenie nauki historiozofii i on sam jest tylko PIERWSZYM ktory to czyni(no bo fakt ze ci przed nim to slabiaki byli)ale PO nim przyjda inni ktorzy ROZWINA jego nauke.Wiec nie badz anyspengleryczny @triarusie-sam Spengler tak napisal;)

    Oczywiscie ci kolejni stoja na ramionach GIGANTA jakim byl Spengler ale to rzecz zupelnie OCZYWISTA.W sumie jak tak o tym mysle to mi Szpenio imponuje-wiekszosc filozofow i naukowcow uwaza iz wszystkie rozumy pozjadala i ich nastepcy juz nic nie maja do roboty ale Spengler byl ZNACZNIE MADRZEJSZY-on WIEDZIAL ze po nim przyjda inni ktorzy korzystjac z postepu nauki(chocby historii czy archeologii)beda wiedziec i rozumiec WIECEJ-on to wiedzial i chyba mozna by nawet powiedziec iz CHCIAL tego(to byla jego misja dla Zachodu).W tym sensie(spenglerycznym?)Toynbee czy Koneczny to NIE konkurenci Spenglera to jego mniej czy bardziej udani UCZNIOWIE na ktorych on sam czekal z niecierpliwoscia.

    Wiec @triarusie zamiast walczyc z Toynbeem czy Konecznym moze by tak sprobowac ich jakos zgrac ze Szpeniem jak by pewnie ON SAM probowal?

    P.S.Ja nie mowie ze takie laczenie konieczie musi sie udac ale chyba warto poprobowac?

    OdpowiedzUsuń