U Borysa Sawinkowa można znaleźć różne fajne historyjki, jak ta o facecie, który w tandetnym moskiewskim hoteliku produkuje bombę, ale mu się niechcący dwa składniki zmieszały... Gość wie, że za najdalej trzy minuty będzie efektowne BUM!, a cały hotelik wyleci w powietrze, więc szybko zbiera co mogłoby go potem zidentyfikować i się ulatnia.
Sytuacja groteskowa, ale też, jak na groteskę przystało, groźna, zarówno dla tego, jak i dla tamtych pozostałych, a w dodatku ponoć absolutnie prawdziwa. No i dzisiaj, jak mi się widzi, mamy podobną sytuację, choć z istotnymi zmianami. Dwa składniki jak najbardziej mamy - w postaci takiej oto...
Z jednej strony mamy lewacką zgraję różnych, w mniej lub bardziej ścisłym sensie, "karykaturzystów" - ludzi z grubsza w stylu "naszego" Palikota i "naszej" Środy. Z lubością (i w dodatku raczej nie całkiem za darmo) obrażających i opluwających wszystko, co im się z normalnymi ludźmi kojarzy. Na tym przecież działalność tych tam nieszczęsnych ofiar, tych pierwszych, w sumie polegała i nie było w tym nic na tyle "artystycznego", by niemal każdy z nas, ewentualnie po krótkim przeszkoleniu, sam nie potrafił.
Z drugiej strony mamy islamistów, czyli dość faktycznie procentowo drobną - na dzień dzisiejszy - część muzułmańskich imigrantów (plus nieco takich, co się na islam dopiero nawrócili), których ktoś, w jakimś celu masowo, w liczbie milionów, nasprowadzał do Europy. Ignorując przy tym - mówiąc już bardzo łagodnie, bo było w tym także wiele obelg, szczucia, pogróżek, a nawet realnych prześladowań (co zresztą jest przecie i idziś, a nawet chyba zacznie sie teraz ostro nasilać) - głosy takich, którym się to bardzo nie podobało.
Nie podobało się z różnych względów, ale stosując grubą kreskę możemy powiedzieć, że ci ludzie woleli, by było mniej więcej jak dotychczas - czyli bez jakichś multikulti, których sensu czy większego wdzięku dostrzec nie potrafili. Co z kolei, że nie potrafili, wzbudzało dziką furię tych drugich, którzy tych imigrantów za wszelką cenę w jak największych ilościach sprowadzić postanowili.
Bo marzyło im się multi kulti, bo przewidywali, że ci nowi będą na nich głosować, bo widzieli ich pilnie pracujących w fabrykach, podczas gdy rodzima populacja - kochając oczywiście swych kolorowych, egzotycznych braci miłością wielką i czystą - jednak do takiej samej pracy w fabrykach skłonna nie będzie, bo nie jest durna, tylko masowo zostanie socjologami i tego typu ludźmi.
Mamy więc dwie substancje - obie przeznaczone do przywalenia tym ciemnym, zacofanym, co multikulti i dowcipy w stylu Palikota ich nie bawią - tylko że to nie całkiem bomba, a raczej coś w stylu żrącej substancji. Która miałaby powolutku, ale bez przesady powolutku, rozkładać tamtym całe ich życie. (Że nie będziemy się tu babrać w detalicznych wyliczeniach, że: rodzina, religia... Itd.)
Te substancje jednak mały działać każda ze swojej strony, w symbiozie i synergii oczywiście, ale nie żeby się zmieszały, bo wtedy... No nie! Po prostu jakoś nikt z owych światłych mędrców, pogromców tych tam głupich, mało postępowych i niedoceniających multikulti, tego nie wiedział. Miał widać ważniejsze sprawy na głowie. Nie mówiąc już o eksperymentach. Eksperymenty z założenia, z definicji, to coś co się robi na grzbietach różnych tam zacofańców.
Takich mniej wartościowych ludzi,którzy by chcieli żyć jak ich ojcowie, bez co tydzień obwieszczanych nowych praw człowieka i takich rzeczy. Nie przewidział więc ten nasz mędrzec, że te substancje, jeśli się ze sobą zetkną, to może z tego nie wyjść jeszcze fajniejszy bicz na tych zacofanych, tylko wielkie BUM!, które uderzy przede wszystkim w właśnie tych postępowych. Czyli w tych, co produkują te palikocie rysuneczki, i tych co nasprowadzali imigrantów, żeby było cool, żeby było multikulti, i żeby się "ksenofoby" wściekały.
Na początku ci pierwsi dostaną w dupę, bo po prostu łatwiej ich dorwać. Kiedy zaś będą dorywani, ci drudzy - znacznie lepiej ukryci, lepiej chronieni, mający też znacznie większe i kosztowniejsze tuby nagłaśniające - będą w pośpiechu mobilizowali kogo się da. Na swoją obronę. Własnej dupy. No i SPRAWY oczywiście - byłbym niemal zapomniał! Zachodnie wartości, czy jak to się to teraz politpoprawnie nazywa.
Czyli będą teraz gwałtownie próbowali mobilizowć i wokół siebie zebrać, niczym żywą tarczę, zarówno tych, których dotąd dopieszczali, jak i tych, którym dotychczas pluli w twarz, robili na złość i tak dalej. To się nazywa "jedność narodu w obliczu..." - stara sztuczka, którą każdy Stalin tego świata w takich okoliczności spróbuje wykonać, a niektórym to nawet potrafi wyjść. Piłka teraz po stronie leminga.
Ciekawe jak to im wyjdzie, ale sytuacja jest ciekawa i rozwojowa. Groteskowa też oczywiście, ale ciekawa i rozwojowa bez wątpienia również. (A ja wciąż nie mogę się nadziwić geniuszowi faceta, który sto lat temu napisał książkę pod tytułem, na polski tłumacząc: "Spedalenie Zachodu". Czy może to była "Lemingoza Zachodu"? Jakoś tak, sens w sumie ten sam. A nieco luźniej tłumacząc: "Zachód w łapach piromanów ze sklerozą". Genialny facet!)
triarius
"wielkie BUM, ktore uderzy w tych postepowych..." moze za wczesnie jeszcze ale poki co,reakcje zabojadow pokazuja, ze nie uderzylo to nijak w postepowych. przeciez ich "je suis Charlie" to zupelnie cos innego niz twoje (pozwalam sobie na tutoyer, bosmy sie kiedys juz u Nicka zgadali, chlip...)
OdpowiedzUsuńno wiec oni naprawde uwazaja, ze gowno bylo Wolnoscia slowa. teraz sie im powie, ze wiecej policjantow = ich bezpieczenstwo i szluss.
to nie uderzylo w postepowych. uderzylo w kilku pozytecznych idiotow.
Bardzo cenne oba te Twoje komęta - dzięki, naprawdę doceniam!
UsuńCo do tych "karykaturzystów", to możesz to potraktować jako kompromis: zgadzam się, że to w sumie były naiwne głupki, które się wystawiło na odstrzał, choć aż tak w teorie spiskowe jak nasz kochany Koryła (który w tej akurat chwili chyba mnie blokuje, bo mu wygarnąłem kilka krytycznych uwag co do jego metody i ograiniczeń, a on takich nie potrafi przełknąć) bym nie szedł, ponieważ ja akurat wiem, że i bez żadnego handlarza tkanin mogą istnieć heretycy, męczennicy, krzyżowcy i dżihadyści, ale (fajnie długie zdanie) te @#$ to jednak była rasowa lewizna w stylu Maleszka/P*kot. Zgodzisz się? To właśnie takie towarzystwo, jakie z największą satysfakcją się tępi w czasach gen. Franco czy innego marszałka Mannerheima.
Co do śmierci, to b. ciekawe info i poruszyłać niezwykle istotny temat. Sam chciałem o tym pisać np. w związku z pyzatą Zuzią - religia to sens życia, a zatem i, a nawet przede wszystkim, SENS ŚMIERCI, w związku z tym kremówka nijak nie spełnia swej roli, ani żadna wymóżdżona Istota Najwyższa, Wolny Rynek czy Świecka Świętość Jacka K. W każdej realnie znaczącej religii MUSZĄ być rzeczy ponure... I z tego płyną różne daleko-nieraz-siężne wnioski. Niebezpieczny temat of course, jak się nie jest Charlie.
I wygląda, że oni tam mają paru bystrzejszych, co i Spenglera ogarnęli, z grubsza, i Pana T., i wiedzą, że coś trzeba zrobić żeby było o śmierci, bo inaczej taka czy inna (raczej inna) religia w końcu zwycięży, o ile szybko się ludzi wprost nie wytępi. No i oni to robią (z wytępieniem jako planem B zapewne).
Tak to jakoś widzę
Pzdrwm
a nie mowilam?
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=TpfEa0b-wXE
klaniam sie.