Każdy dzisiaj jest Charlie, no to moi aussi. Bien sûr. Kocham przecie wolność słowa jak nie wiem co. No więc, w ramach mego umiłowania wolności słowa (i ponieważ nie chce mi się rysować karykatur, które potem musiałbym jeszcze pracowicie wklejać), trochę wolności słowa par excellence...
Najsampierw wstępny projekt hymnu Lemingów na dzisiejszy paryski spęd, ale przecież nie tylko:
Leberały nas w to szambo wpakowały -
Leberały, Leberały!
Więc lemingi będą zawsze ich kochały,
Leberały, Leberały!
Co do choreografii to nie chcę nikomu nic narzucać, bo same Lemingi są w tym dobre i na pewno jakieś fajne machanie chorągiewkami same z siebie dodadzą.
Można dodać to jako kolejną zwrotkę do tego o ruszaniu z posad. Albo o tej tam europejskiej radości, gdyby akurat taka była mądrość etapu. Czy nawet chwilowo zastąpić, bo ani radości ani ruszania na razie za bardzo nie widać. Do przemyślenia i wykorzystania, w każdym razie. W razie czego, jeśli się spodoba, proszę powiedzieć i ja napiszę więcej zwrotek. (A także może spróbuję to przełożyć na parę innych języków, bo w końcu po polsku to to wielkiej kariery, nie oszukujmy się, nie zrobi i z posad nie ruszy.)
Po drugie zaś (i TUTAJ naprawdę przyda nam się Charlie Hebdo i umiłowanie wolności słowa!) na dzisiejszym spędzie chciałbym zachęcić do wypatrywania pewnych szczególików, których ja sam pewnie nie zdołam wypatrzyć, bowiem rzucę na to okiem w zagranicznych jedynie telewizjach, a tam, obawiam się, premiery Kopacz nie pokażą. (Przyczyna? Naprawdę nie chciałbym po dyletancku zgadywać.)
No więc postarajcie się, z łaski swojej, wypatrzyć, a potem mi łaskawie powiedzcie:
1. Czy Premiera Kopacz znowu miała zbyt dużą pieluchę, która jej przeszkadzała w chodzeniu, jak podczas swej niedawnej wizyty w Niemczech?
2. Kto tym tazem szturchał premierę Kopacz w krzyże, żeby chodziła (mimo pieluchy?) względnie prosto, jak podczas wspomnianej niedawnej wizyty?
I to by było na tyle, au revoir i pamiętajcie że moi aussi, je suis Charlie, więc ten dzisiejszy spęd, jak i cała pozostała kampania na rzecz wolności słowa (ach!) to także poparcie dla mnie, moich, choćby i kontrowersyjnych, poglądów, i moich, lepszych czy gorszych, dowcipasów. Liczę na was, kochane Lemingi!
triarius
Rzeczywiście ten cały “Charle” to gówno wyjątkowe nawet jak na lewackie standardy , toż przy tym szambie “Der Stuermer” Streichera jawi się jako Himalaje wdzięku, obiektywizmu, piękna i tolerancji. Przy czym tych “redachtórów” najwyraźniej dutch courage zdrowo poniosła mimo jednoznacznych sygnałów, iż przy braku opamiętania będzie kęsim, kęsim - no cóż volenti non fit iniuria; a teraz zapanowała wszechglobalna sraczka…
OdpowiedzUsuńSwoją drogą za dwoma muślimami uganiało się po Francyjej 80tys uzbrojonych po zęby gości i wreszcie, hurra!, po trzech dniach wygrali! No subcio! No luks! (Ciekawe co by było gdyby było ich np. 200-tu, a co gdy 20tys??) Widzę że najwyraźniej nie jestem Charlie! No i muslimom trzeba oddać sprawiedliwość że nie pozabijali dzieci i innych Bogu ducha winnych zjadaczy chleba. Jak to napisał był onegdaj Tresckow w swym przedśmiertnym liście; “W ostatecznym rachunku moralną wartość człowieka poznaje się po tym, że jest gotów oddać życie za swe przekonania.”
Poza tym nie mogę być Charlie, gdyż jak stwierdził lt.col. Bill Kilgore: "Charlie don't surf!"
Mówisz, że nasza umiłowana premierzyca chodzi w pampersach (z wrażenia nie trzyma już kału i moczu)?
O moczu nic nie mówię, ale obejrzyj sobie to jej niedawne spotkanie z Merkelą. Co to mogło być, co nie pozwalało jej zbliżyć do siebie tych koślawych kolan? Albo pampers o trzy numery przyduży, albo może źle dopasowany pas cnoty?
UsuńSą i inne możliwości, chińskie kulki, chwilę wcześniej seks analny z jakimś dużym wzrostem afro... czymśtam (widziałem kiedyś taki francuski film o kobiecie co chciała wszystkiego wypróbować, to i wiem, choć tam nie był Murzyn, tylko b. miłe i profesjonalne małrzeństwo).
Nie wiem - naprawdę nie chcę rzucać bezsensownych podejrzeń, ale wyraźnie coś tam być musiało. Skoro sama Boska M. zmuszona była klepać ją po zadzie, cmokać i przez "wiśta", "hetta" nakierowywać w stronę żłobu.
Co ja tam zresztą mogę wiedzieć. Ja tylko skromny Charlie!
Te 80 tys. też mnie rozbawiło. Ale skoro w, mniej przecież nieco spedalonym, US of A, jak ganiali za jednym rannym osiemnastolatkiem bez żadnej ciężkiej artylerii, to milionowe miasto potulnie siedziało w domciu i nikt nie śmiał nosa na dwór wystawić.
10 tys. to naprawdę b. optymistyczny rachunek - na ten syf wystarczyłoby 5 x mniej, jeśli by się parę warunków spełniło. Fajnie, że to na razie raczej nie u nas, choć Schetyny tego świata ostro pracują, żebyśmy się załapali na głogowskie dzieci. No bo w końcu od czego się jest mniej wartościową ludnością?
Pzdrwm
Noż fakt! Nasza premierzycowa łazi na tych obcasach jakby ją co to właśnie jakiś ślepy osioł w dupala jechał - no cóż; taki jej, widać, charme! ( A na tym sraczkospędzie we Paryżewie miał być pono tez przytomny wielki nadradny z rady ojroniuni, honorowy folksdojcz Donald! I co i ten ćwiercćmongoł Schetyna tyż?
OdpowiedzUsuńJak nic te kurwy bite chcą nas w jakieś konkretne gówno ubrać! Do czego to dochodzi! Jeszcze na starość będę kibicował muślimom!
Nie dość że osioł, to jeszcze ślepy?! Jeśli to nie jest wyrafinowany sadyzm, to ja już nie wiem. (W "Złotym ośle" był osioł, ale ani ślepy ani specjalnie analny. Czyżby jednak postęp moralny Ludzkości był złudzeniem?)
UsuńCo do reszty tylko melancholijnie westchnę... (A co Ci kurwy takiego zrobiły, swoją drogą, że je w to mieszasz? Albo osły? Nie wiem, język też ma swoje ograniczenia, choć więcej w nim możliwości niż atomów we wszechświecie, ach!)
Pzdrwm
No nie - palnąłem bez sensu z tym postępem... Przecież dzisiaj to jest nagroda, a nie kara!
UsuńPzdrwm