Śliczny tekst na blogu Ryszarda Czarneckiego ujawniający fascynujące fragmenty dawnej politycznej działalności Hanny Gronkiewicz-Walc. Oto najpikantniejszy kawałek, wytłuszczenia moje własne:
Rozmowy, nie powiem, były sympatyczne. Niepokoił mnie jednak swoisty "transcendentalny" charakter tych rozmów. Pani Hania powtarzała bowiem na nich ze śmiertelnie poważną miną to, co mówiła również dla niektórych tygodników i miesięczników katolickich: że do kandydowania skłania ją… Duch Święty. Osobiście wierzę w Ducha Świętego, ale trochę martwią mnie ludzie, którzy powołują się na osobisty z nim kontakt. Pani prezes miała z nim kontakt stały i bezpośredni. Bardzo jej tego zazdrościliśmy… Mówiła o tym ze szczerością, która mogła uwieść i mnie (na jakiś czas) i uwiodła.
Pamiętam dramatyczną rozmowę, już pod koniec kampanii, we wtorek lub w środę, na 4-5 dni przed pierwszą turą. Odbyła się ona w Szczecinie, gdzie poleciałem specjalnie, aby nakłonić ją do rezygnacji z kandydowania, bo już wtedy było wiadomo, że nie tylko wyborów nie wygra, ale rozbije głosy prawicy. W części tej rozmowy uczestniczył legendarny przywódca strajku w Sierpniu 1980r. Stanisław Wądołowski. Do mnie, patrząc prosto w oczy, pani Hania mówiła, że jest przekonana, że te wybory wygra, mimo fatalnych sondaży - bo właśnie dopiero co, zapewnił ją o tym Duch Święty… Gdy to usłyszałem, ręce mi opadły do kolan, co zresztą jest jednak pośrednim dowodem na prawdziwość teorii Darwina. Zrozumiałem, że popełniłem politycznego "wielbłąda", czyli zrobiłem - mówiąc językiem piłkarzy - wielki błąd. Ta pani była odporna na jakiekolwiek racjonalne argumenty. Było to dziwne, bo znałem wielu członków Ruchu Odnowy w Duchu Świętym: byli to ludzie głęboko wierzący, ale nie nawiedzeni…
Ta szopka w Szczecinie to była tylko puenta jakiejś quasi religijnej farsy, którą HGW odczyniała przez całą kampanię. Opowiadała, m.in., że w czasie wystąpienia Ojca Świętego Jana Pawła II z ruchów jego ust wyraźnie odczytywała jasny przekaz: "Hanno - będziesz prezydentem"!!! Takich przykładów "jazdy bez trzymanki" w wykonaniu pani Haneczki było co niemiara.
Michałowi Kamińskiemu - dziś mało kto pamięta, że był wówczas rzecznikiem partii, której prezesowałem, czyli ZChN-u, ale również… rzecznikiem kampanii HGW - w czasie jednego z wyjazdów wyborczych do Polski południowej powiedziała w samochodzie: "Gdyby on mnie nie namówił, nigdy nie zdecydowałabym się na start w wyborach". Naiwny Michaś zapytał zaskoczony, aby doprecyzować: "Jaki on? Wałęsa?" Gronkiewicz-Waltz spojrzała na niego z politowaniem godnym profanów. Po chwili uroczystego milczenia, dalej milcząc, wskazała palcem… niebo.
Całość tutaj:
http://ryszardczarnecki.blog.onet.pl/index.html?id=150186916
Fajnych ma polityków ta III RP, nie ma co! Jak nie obcy agent albo ubek, to religijnie nawiedzona. Ciekawe co na to warszawiacy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz